Kazimierz Perz
(1900-1987), Chwałkowo Kościelne
Urodził się 3 lutego 1900 roku w Chwałkowie jako syn Stanisława i Marii z d. Dziasek. W latach 1906-1913 uczył się w szkole powszechnej w Chwałkowie. Ostatni rok nauki odbył w Golinie, gdzie pracował jako parobek w gospodarstwie rolnym. W 1914 roku wrócił do Chwałkowa i pracował jako parobek do ukończenia 18 lat. Wówczas podjął pracę w tartaku w Panieńskich Borach. W marcu 1918 roku stanął przed komisją poborową w Śremie, jednak został "wyreklamowany" z obowiązkowego poboru przez właściciela tartaków, jako niezbędny, wykwalifikowany pracownik.
Powstanie wielkopolskie i wojna 1919-1921
6 stycznia 1919 roku z Chwałkowa wyrusza na powstanie pierwsza partia powstańców, wyłącznie starzy żołnierze frontowi, ruszył i mój brat Józef. Skierowani zostali niezwłocznie na front pod Leszno. Dnia 11 stycznia 1919 roku, jeszcze ciemno, głucha noc, ktoś puka do okna. Kaziu w domu- Natychmiast niech się ubiera! Niemcy atakują Śrem, atak musi być odparty, potrzebni żołnierze! Do okna pukał wuja Ignac [Dziasek] i ks. Ludwiczak Jan, wielki społecznik i patriota. Wyruszyłem więc z domu rankiem ok. godziny czwartej. Zbiórka koło gościńca. Tam już czekały drabiniaste wozy, które zawiozły nas do Śremu. Jeszcze było szaro. Oczywiście, Niemcy nie atakowali Śremu. Nie spotkaliśmy też po drodze żadnych Niemców. Do domu jednak już nie wróciłem, zamieszkaliśmy w koszarach b. 47 Regimentu Piechoty. Stchórzyli jednak Stachu Makowski i kuzyn Franek Perz. W Śremie pozostaliśmy około czterech tygodni, pilnie ćwicząc w żołnierskim rzemiośle. W połowie lutego l919 roku, już jako pełnowartościowy żołnierz, wyruszyliśmy na front, odcinek Rawicz, Miejska Górka, Słupie, Zielona Wieś, Karolinki. W tym czasie więcej walczyli dyplomaci aniżeli żołnierze na frontach. Front był względnie spokojny, służba ograniczała się do wysuniętych posterunków, wzmocnionych patroli na przedpolach i dalszym pogłębianiu wiedzy żołnierskiej. Nie znaczy to wcale, że nie było żadnych potyczek. Owszem, od czasu nagle powstawała strzelanina, nawet armaty grały, ale to było krótkotrwałe. Dyplomacja pracowała, linie demarkacyjne zostały ustalone i przestrzegane przez obydwie strony walczące. W czerwcu 1919 roku na mocy traktatu wersalskiego ustalone zostały granice Państwa Polskiego. Pamiętam, nasz 11 Pułk Strzelców Wielkopolskich [później 69 PP] zajmował tereny w okolicach Kępna, z Kępnem włącznie. Niemiecka straż tylna wycofywała się z tych terenów, a myśmy je zajmowali, idąc w straży przedniej. Widzieliśmy wycofujące się jednostki niemieckie. Ach to były chwile! Jak nas ludność witała! Miejscowi Polacy dosłownie wydzierali sobie polskich żołnierzy, aby ich gościć u siebie. Wkraczaliśmy przecież jako Polacy, jako zwycięzcy.
Po zwycięskim, tryumfalnym pochodzie, nasz żołnierski los odmienił się na gorsze. W lutym 1920 roku pułk nasz skierowany został na front wschodni. Wylądowaliśmy w okolicach Lidy, mrozy okrutne, zaspy śnieżne wysokie na chłopa. Początkowo rozrzuceni byliśmy na wsi, spaliśmy u chłopów, wszy nas jadły, tucząc się, a żołnierz chudł, bo wyżywienie dalekie było od wystarczającego. Wiosenna ofensywa wojsk polskich Piłsudskiego zapędziła nas aż za Bobrujsk. Maszerowaliśmy śladami wojsk napoleońskich, a później śladami wojsk niemieckich w I wojnie światowej. Berezynę przeszliśmy pod Borysowem. Kontrofensywa wojsk radzieckich rozpoczęła się w maju, cały front wschodni załamał się. Cofaliśmy się w popłochu, nękani dniem i nocą frontalnymi atakami piechoty i kawalerii. Byliśmy głodni, przemoczeni i prawie nadzy, więcej do band niż do ludzi podobni, dziesiątkowani w codziennych bitwach, przez głód, nędzę, choroby i wycieńczenie w ciągłych męczących odwrotach. Doszliśmy aż do Bugu, który sforsowaliśmy w pośpiechu wpław. Tutaj, za tą naturalną przeszkodą się zatrzymaliśmy, wierząc że sobie trochę odpoczniemy. Płonne jednak były nasze nadzieje, bo 6 sierpnia 1920 roku nagle zaatakowani zostaliśmy od tyłu i z przodu. Nasz pułk w ataku na bagnety zlikwidował włamanie, niestety, ja już w ataku na bagnety nie brałem udziału, bowiem około trzeciej po południu zostałem ciężko ranny w głowę i na tym zakończyłem swoją epopeję, swój bojowy szlak. Pod koniec września zostałem wypisany ze szpitala i skierowany do kompanii uzdrowieńców w zapasowym pułku w Śremie. Z batalionu zapasowego w Śremie, jako niezdolny do dalszej służby liniowej, przeniesiony zostałem do Poznania do Batalionu Wartowniczego, stacjonującego na Śródce. Skład batalionu: wyłącznie żołnierze frontowi, z różnych powodów uznani przejściowo za niezdolnych do służby liniowej. Kierowani byli do różnych funkcji garnizonowych: ordynansi osobiści oficerów, ordynansi różnych biur wojskowych, muzea wojskowe, szpitale itp. Osobiście otrzymałem przydział jako ordynans do pułkownika Kurowskiego, szefa Przemysłu wojennego. [wspomnienia własne]
Po demobilizacji najpierw pracował w Poznaniu i Grudziądzu jako urzędnik. Od połowy maja 1927 roku rozpoczął pracę w Związku Spółdzielni Spożywców -Społem- w Łodzi, później Katowicach, Gdańsku i w Gdyni aż do wybuchu wojny w 1939 roku. Jako Polak musiał opuścić Gdynię. Udał się do Chwałkowa, a później do Warszawy, gdzie całą okupację przepracował w -Społem- w charakterze tłumacza i łącznika. W kwietniu 1945 roku powrócił do Gdyni. Ożenił się 10 października 1945 roku w Redzie ze Stefanią Szczepańską. Od 1 lipca 1968 roku przebywał na emeryturze. Zmarł 9 grudnia 1987 roku w Gdyni. Został pochowany w Gdyni na Cmentarzu Witomińskim.
Odznaczenia:
Wielkopolski Krzyż Powstańczy - uchw. RP 12.28-0.976 z dnia 1957-12-28
ŹRÓDŁA:
Akta ZBoWiD Koło Książ, Koło Śrem
Archiwa rodzinne
Życiorys napisany własnoręcznie
Centralne Archiwum Wojskowe via WTG Gniazdo