Wirtualna Izba Regionalna Gminy Książ Wielkopolski
Marian Tyszer

organista Kolegiaty w Środzie
[ur. 1921 - zm. 2007]

Źródło: Kolekcja WIR
Miejsce: Związane z gminą [ob. ]

Urodził się 15 marca 1921 roku w Chromcu gm. Nowe Miasto nad Wartą, jako syn Jana i Anny (z Buchwaldów) Tischerów. Człowiek o wielkim talencie muzycznym. Pierwsze swoje nauki gry na fortepianie zaczął pobierać w Książu u organisty Jana Nowaka. Uczył gry na fortepianie, organach, skrzypcach i akordeonie.
Zmarł 15 lipca 2007 roku w Środzie Wielkopolskiej i tam został pochowany.

Wspomnienia Mariana Tyszera zamieszczone w w piśmie "W ŚWIETLE KOLEGIATY" nr 3 rok 2007.

"Moją naukę rozpocząłem w 1935 roku. Były to dla mnie czasy bardzo smutne, bo po miesiącu mojej nauki zmarł mój Ojciec i cały ciężar spadł na barki mojej kochanej Mamusi. Mama miała nas ośmioro i wszyscy pomagaliśmy jej jak mogliśmy. Ja byłem najmłodszy. Po trzech latach mojej nauki rozpocząłem prywatne lekcje u profesora Stanisława Siedleckiego, który przygotował mnie do egzaminu.
Egzamin zdałem i z wielką niecierpliwością i radością czekałem na dzień 1 września 1939 roku, kiedy to będę mógł rozpocząć studia. Niestety okropny los pokrzyżował mi plany, ponieważ tego dnia, kiedy ja miałem rozpocząć naukę - wybuchła wojna.
Zamiast na studia zostałem skierowany do pracy rolnej, w której mój dorobek pracy w kierunku muzycznym upadł do zera. Gdy wojna się skończyła palce moje były tak spracowane i zniszczone, że musiałem rozpocząć naukę gry jak małe dziecko. Tylko dlatego, że zdałem egzamin przed wojną i uwzględniono mi moją sytuację życiową, zostałem przyjęty bez egzaminu na studia.
Ale wracając jeszcze do początku wojny, chciałbym powiedzieć, że mój brat ksiądz Stanisław Tyszer został zabrany do obozu koncentracyjnego w Dachau i w Mauthausen-Gusen, gdzie dzięki temu, że był nauczony pracy obóz przetrwał i po wojnie wrócił do domu cały i zdrowy, z czego żeśmy się bardzo uradowali.
Również przez cały okres okupacji moja Mama ukrywała 5 osób, co dla nas domowników było strasznym przeżyciem, aby sprawa ta się nie wydała. Zawsze wieczorem, gdy słyszeliśmy szczekanie psów tośmy wszyscy drżeli czy nie ma nagonki na nas, ale skończyło się szczęśliwie i wszyscy przeżyliśmy.
Przed przyjściem do Środy Wielkopolskiej pracowałem cztery lata u mego brata księdza Stanisława Tyszera w Lutogniewie w powiecie krotoszyńskim, w tym samym czasie braliśmy udział w jeszcze wówczas organizowanych zjazdach chórów.
Był to rok ostatni, gdzie odbywały się oficjalne zjazdy chórów. Później władze zakazały organizowania takich spotkań. Na tym zjeździe braliśmy udział jak chór wiejski, a śpiewaliśmy utwory z kategorii I, czyli miejskiej i zdobyliśmy I miejsce.
Po tym zjeździe ustępował z pracy organistowskiej profesor Józef Pawlak. Był to profesor katedralny, który był organistą w Poznańskiej Farze, gdy w katedrze organy były spalone. W 1952 roku profesor Pawlak przeszedł do katedry, ponieważ organy zostały odrestaurowane. Był to mój nauczyciel gry na organach.
Na zjeździe chórów, był on w komisji i zaproponował mi przejęcie funkcji organisty w Poznańskiej Farze, do czego przyczynił się wynik tego zjazdu. Gdy dowiedziałem się, że chór w tej farze prowadzi dyrygent, a ja pełniłbym tylko funkcje organisty, a całym sercem dla mnie było prowadzenie chóru, zrezygnowałem z propozycji.
W 1951 roku zmarł organista kolegiacki Józef Bartkowiak. Kiedy dowiedziałem się, że Środa poszukuje organisty złożyłem podanie bo dowiedziałem się, że chór będzie w moich rękach. Posługę organisty w Środzie Wielkopolskiej objąłem w roku 1951 po ukończeniu konserwatorium muzycznego w Poznaniu, drogą konkursową, gdzie nas stawało 42 kandydatów. Rozpoczynałem dalszy ciąg spełniania moich marzeń życiowych.

Pracowałem 36 lat w Kolegiacie. Praca moja wiązała się też z pisaniem utworów chórowych. Poza Chórem prowadzonym przeze mnie, bardzo czynny był chór młodzieżowy, który prowadzili księża pracujący w kolegiacie. Dla nich pisałem wiele utworów na 2, 3 i 4 głosy. Ze starszym chórem braliśmy też udział w wielu koncertach chórowych na terenie Polski, gdzie odnosiliśmy sukcesy.
Śpiewaliśmy utwory z orkiestrą opery poznańskiej. Zawdzięczamy to wsparciu i pomocy, którą nam służył pan Florian Ryll, który był organizatorem orkiestry. Jestem Mu za to do dziś wdzięczny w pamięci modlitewnej.
Wielką atrakcją były koncerty kolędowe, w których orkiestra też brała udział.
Na emeryturze przez 16 lat służyłem pomocą w parafii w Grodziszczku. Gdy byłem wolny grałem także w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i Parafii Świętego Józefa."
Sygnatura: OS-00288
Fot. Zasoby własne | Autor: WIR
Jeśli możesz uzupełnić opis tego obiektu, napisz do nas: wir.ksiazwlkp[@]gmail.com. Użyj sygnatury obiektu (dwie linie wyżej).
Obiekty powiązane.


2012-2024 © Stowarzyszenie Nasza Gmina. All Rights Reserved
Zdjęcia i ryciny | Dokumenty | Mapy i herby | Dawna prasa | Ludzie | Legendy i mity | Przedmioty | Artykuły | Bibliografia | Kolekcje

gir@ffe